poniedziałek, 5 września 2011

Ostatni weekend w Serbii.... :(

W sobotę rano po raz kolejny spotkaliśmy się z dyrektorką i nauczycielami z różnych Kraljevackich szkół i pojechaliśmy na kolejną wycieczkę. To śmieszne, bo gdyby policzyć czas spędzony na rekreacji, zwiedzaniu, a czas spędzony na pracy dla szkół zdecydowanie wygrywa ten pierwszy.... Tak nie powinno w sumie być, bo jednak celem naszego przyjazdu tu była praca... Ale cóż, nie będę narzekać, że mam możliwość zwiedzenia Serbii. ; )

W sobotę wyruszyliśmy najpierw do kolejnego Klasztoru (tak prawdopodobnie brzmi tłumaczenie słowa Monastery...) Gradac, gdzie zostaliśmy bardzo serdecznie przywitani przez siostrę zakonną, która oprowadziła nas po swoim terenie, opowiedziała historię oraz odpowiedziała na nasze pytania dotyczące życia w klasztorze. Podziwiam takie osoby, że chcą poświęcić całe swoje życie i spędzić je w jednym miejscu i prowadzić życie bardzo monotonne. Ja bym tak nie potrafiła, nienawidzę rutyny... Potem siostra przygotowała dla nas turecką kawę, co było bardzo miłe z jej strony, mimo że kawa jak dla mnie do najlepszych nie należała... Chyba nie przepadam za tym typem kawy...


Monastery Gradac

Następnie pojechaliśmy do głównego celu naszego dnia - odwiedziliśmy obóz ekologiczny, który odbywa się niedaleko Kraljeva. Plan był taki, żeby posadzić razem z nimi drzewka, aby działać na rzecz ochrony środowiska, ale kiedy przyjechaliśmy na miejsce to uczestnicy tego obozu oczyszczali rezerwat przyrody Golia, w którym aktualnie przebywali, a my zostaliśmy zabrani na spacer po górach zamiast im pomóc... Nie wiem dlaczego....  W każdym razie, kiedy wróciliśmy ze spaceru to dołączyliśmy  nich podczas lunchu, na który była ... ŚWINIA! Taka sama jaką w piątek jedli lokalni mieszkańcy w Zasavicy... Ja nawet na nią patrzeć nie mogłam, a co dopiero to zjeść... Rozmawiałam z jednym uczestnikiem tego obozu, który również jest członkiem Ekologicznego Ruchu w Kraljevie i powiedział, że był wegetarianinem przez 9 miesięcy, ale w Serbii, to jest prawie nie możliwe, żeby odżywiać się bez mięsa, ponieważ cały czas jest coś mięsnego!

Po obiedzie przedstawiliśmy im Pangaea, osobę Mike Horna oraz podstawowe informację na temat Selection Camp i ekspedycji. Wiele osób było bardzo zainteresowanych programem i chcieliby dołączyć, ale zobaczymy czy to tylko słomiany zapał ;) Mam nadzieję, że może niektórych z nich zobaczę jeszcze w przyszłości, bo jak to zwykle bywa, pozapraszaliśmy się do odwiedzenia naszych domów. ;) A w październiku jedna z dziewczyn przyjeżdża do Krakowa, więc może uda nam się spotkać i porozmawiać, ponieważ Ci ludzie są również bardzo pozytywnie nastawieni co do ekologii i starają się chronić naszą przyrodę. Jako że lunch jedliśmy w środku lasu teraz bardzo dobrze czuję wszystkie pamiątki, które pozostawili mi moi ulubieni przyjaciele - komary... Tego nienawidzę w lasach - robaki, które Cię gryzą!

Potem powoli wyruszyliśmy w drogę powrotną. Bardzo powoli. Bardzo bardzo powoli. I niewygodnie. Przyzwyczajona do spania w busie liczyłam na chociaż krótką drzemkę, lecz niestety. Nic z tego nie wyszło, ponieważ jechaliśmy bardzo krętą i bardzo kamienistą drogą i cały czas podskakiwaliśmy - skakaliśmy nawet bardziej niż polskie pociągi! Więc 15 km do kolejnego klasztoru pokonaliśmy w jakieś 45 minut jak nie więcej... Kiedy dojechaliśmy do Klasztoru Studenica i wyszliśmy z busa okazało się, że jest on calutki pokryty kurzem - trzeba było to wykorzystać! Wszyscy zaczęliśmy pisać jakieś głupie wiadomości i robić zdjęcia, niestety nie możemy ich nigdzie opublikować, bo mogłyby być problemy ; )

Pooglądaliśmy chwile klasztor, ale nawet nie weszliśmy do środka, bo akurat była msza w środku i wcale tego nie żałuję, mam już trochę dość zwiedzania klasztorów, nie różnią się one dla mnie szczególnie... Za to poszliśmy w między czasie na pyszne serbskie lody - to im muszę przyznać, bardzo smakują mi ich lody! Ale nie jemy ich jakoś często, bo posiłki, które tu dostajemy są bardzo zapychające, mimo że zwykle nie jem większości tego co inni to i tak jestem najedzona... I oczywiście w Serbii mają najpyszniejsze palaczinki z kremem :D

Wypiliśmy kawę / sok i wróciliśmy do hotelu. Faceci zdecydowali się pójść na miasto - 'na hunting' - codziennie musimy tu słuchać jak faceci zachwycają się Serbian women... Robi się to już trochę uciążliwe, kiedy cały czas słyszę jakie to serbian women są cudowne, ponieważ w ciągu tych dwóch tygodni jak tu jestem widziałam może z dwóch lub trzech przystojnych facetów!!! :( Dlatego wszystkie dziewczyny zdecydowały się na wieczór w hotelu i kolację razem z naszym śmiesznym kelnerem. Uwielbiam go, nawet recepcjonistka stwierdziła, że on jest crazy. Myślę, że będzie mu nas brakować jak wyjedziemy, bo dostarczamy mu bardzo wiele rozrywki. Może sobie z nami porozmawiać po serbsko-polsko-angielsku. :D Ale wczoraj wraz z dużą dawką śmiechu udało nam się dostać to co zamówiłyśmy. Potrafiłyśmy się z nim nawet na tyle dogadać, żeby dowiedzieć się, że ma tylko 21 lat! On zdecydowanie umila nam pobyt tutaj, bo reszta kelnerów jest nudna, patrzy na nas krzywo i zwykle tylko kiwa głową jak coś zamawiamy i nie przynosi połowy tego o co prosiliśmy...

Po zjedzeniu naszych sałatek, na które musiałyśmy się sporo naczekać, poszłam spać na całkiem długi okres czasu, ponieważ mieliśmy śniadanie dopiero o 9, ale dla mnie to i tak było za mało. Chyba z nadmiaru wrażeń jestem taka zmęczona albo dlatego, że się przeziębiłam. W każdym razie rano po śniadaniu, napisaniu bloga na stronę i skończeniu polskiej prezentacji znowu poszłam spać i obudziłam się krótko przed spotkaniem z innymi członkami grupy, ale zanim wyszliśmy obejrzeliśmy kolejny filmik z naszego projektu, który nasz kolega dzisiaj skończył montować!

http://vimeo.com/28583103

Wieczorem pojechaliśmy na spacer i kolację do Vernjaczka Bania i w sumie nic bardziej konstruktywnego nie zrobiliśmy, ale ja i tak jestem zmęczona, a jutro mamy prezentacje w szkole, a więc Laku Nocz!


I jeszcze jedno - jedna moja koleżanka podsumowała naszą sobotnią wycieczkę do eco-campu słowami : Przyjechaliśmy tam na świnię!!

Pozdrowienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz