poniedziałek, 4 stycznia 2016

Mediolan - czym może do siebie zrazić

Mediolan poza pyszną pizzą i piękną katedrą ma też wiele wad, część jest typową włoską codziennością, ale dla turysty z Polski są to rzeczy, które potrafią zrazić i popsuć humor. Poniżej, co mi się najbardziej nie podobało.



jeden z wielu zamkniętych podczas przerwy lokali, a podobno pizza tam jest pyszna!



1. Przerwa w funkcjonowaniu restauracji

Jak już wcześniej pisałam restauracje (które nie znajdują się całkiem w centrum, koło placu Duomo) mają przerwę od 15 do 19, co w praktyce powoduje, że w ciągu dnia nie da się zjeść normalnego posiłku. Nawet już o 14:20 jak weszliśmy do restauracji zostaliśmy niestety po włosku wyproszeni. Jest to coś do czego trzeba się przyzwyczaić albo spodziewać się znacznie wyższych cen za jedzenie w lokalach w centrum miasta. Dla porównania, w lokalach choć kawałek oddalonych od centrum ceny pizzy zaczynają się od 5-6 euro, a za 8-9 euro można już dostać pizzę ze smacznymi dodatkami. Natomiast w centrum ceny Margharity zaczynają się od 8-9 euro, a lepsze pizze dopiero od 13 euro... Oczywiście w międzyczasie można udać się do licznych włoskich kawiarni, które oferują pyszne ciasta, kawy i nawet czasami słone przekąski albo zaspokoić głód w popularnym McDonald, których jest mnóstwo w całym Mediolanie.

2. Coperto

Kolejna typowo włoska rzecz - opłata za nakrycie. Jej wysokość jest zróżnicowana w zależności od położenia restauracji, może wynosić 1,5 euro, 3 euro albo nawet więcej. Informacja o opłacie powinna znajdować się w menu, niestety czasami zdarza się, że zaskakuje dopiero przy rachunku. Plusem tego rozwiązania jest fakt, że skoro opłata za nakrycie jest doliczana, to nie trzeba się martwić o wysokość napiwku, gorzej jeżeli serwis był bardzo nieudany i napiwku nie chciałoby się zostawić.

3. Bilety na jeden przejazd

90 minutowy bilet na przejazdy komunikacją miejską kosztuje 1,5 euro i niestety obowiązuje jedynie na jeden przejazd... Dlatego przykładowo podróżując metrem po wyjściu przez bramki na kilka minut, nawet, żeby zorientować się, że to nie w tym miejscu chcieliście wysiąść spowoduje, że trzeba będzie kupić kolejny bilet. Z tego względu dobrym rozwiązaniem jest kupno biletu 24 godzinnego za 4,5 euro ważnego od momentu skasowania przez 24h. Przy zakupie biletu należy uważać, są też bilety "dzienne", które są ważne jedynie do końcu dnia, w którym skasowało się bilet. Na szczęście można wybrać język angielski przy kupowaniu biletu w automacie i przy każdej możliwości jest szczegółowy opis biletu, na co obowiązuje i na jaki okres.

Dodatkowo czasami zdarzają się "promocje", podczas naszego pobytu na jedną z nich trafiliśmy. Okres poświąteczny jest dalej świętem dla Włochów, z tego względu na pewno 30 i 31 grudnia (nie wiem jak wcześniej) była możliwość jeżdżenia na jednym bilecie za 1,5 euro przez cały dzień, co było zdecydowanie miłą niespodzianką. Niestety ta informacja nie jest nigdzie (przynajmniej po angielsku) podawana, Dopiero jak poszłam spytać do punktu sprzedaży biletów o bilet 24 godzinny dowiedziałam się o tej promocji.

Ponadto, nie odkryłam do końca jak działają bilet na jeden przejazd przy korzystaniu z tramwajów i autobusów. Przede wszystkim należy podkreślić, że nie ma możliwości zakupu biletu w tramwaju, nie ma tam maszyn ani motorniczy nie sprzedaje. Bilet należy zakupić przed w sklepie z papierosami, w kiosku lub na stacji metra. Na tramwaje i autobusy obowiązuje taki sam bilet jak na metro. Po drugie, zdarzyło nam się sporo razy korzystać z tych środków transportu i ani razu nie widzieliśmy żadnej kontroli biletów. Z tego względu założyliśmy, że nasz 90 minutowy bilet na jeden przejazd pozwala nam się przesiąść dowolną ilość razy. Czy to założenie było słuszne, na szczęście się nie przekonaliśmy.

4. Ogrzewanie nic nie daje.

Wyjazd do Mediolanu w grudniu wiązał się z założeniem, że na dworze może być zimno (chociaż w porównaniu z Polską, gdzie w tym czasie było -14 stopni, to we Włoszech w sumie upały!). Jednak nie spodziewaliśmy się, że w miejscach, w których będziemy spali będzie jeszcze zimniej! Jedynym ogrzewaniem naszego pokoju był mały kaloryfer, który grzał tylko w dzień, w środku nocy się wyłączał, co sprawdziłam dwukrotnie... Dodatkowo, niestety trafiliśmy na pokój, gdzie nie było ciepłej kołdry a jedynie dodatkowe prześcieradło i słabej jakości koc, co sprawiło, że w nocy było lodowato, jedyny plus, że woda w prysznicu była gorąca, więc chociaż przez chwilę można było się ogrzać.

5. Natrętni sprzedawcy

Przy atrakcjach turystycznych oraz w centrum jest mnóstwo osób, którzy na siłę próbują Ci wcisnąć podróbki znanych marek albo jakieś bransoletki ze sznurków lub inne drobiazgi "for free", które oczywiście nie są za darmo, ponieważ następnie owi "sprzedawcy" jednak oczekują czegoś w zamian. Natarczywie próbują wepchnąć do ręki albo zostawić na ramieniu/ubraniu swoje towary, a stanowcze "no, thank you" często nie jest wystarczające, dlatego po prostu polecam omijać takich sprzedawców z daleka.

***

Próbowałam wymyślić, co jeszcze mi się nie podobało, ale smak pysznej pizzy i piękne widoki przyćmiewa mi negatywne wspomnienia. Zdecydowanie polecam odwiedzić Mediolan, chociaż po fakcie uważam, że 2-3 dni wystarczą, żeby wszystkie najważniejsze miejsca zobaczyć i jeszcze zostanie sporo czasu na spróbowanie pysznego jedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz