sobota, 10 września 2011

Prawdziwa serbska kolacja.

Wieczorem zostaliśmy zaproszeni do zaprzyjaźnionej serbskiej rodziny na prawdziwą kolację z typowym serbskim jedzeniem. To było naprawdę miłe i ich strony, żeby nas zaprosić do swojego domu, który różnił się od typowego polskiego mieszkania. Przede wszystkim było tam dość mało miejsca. W Kraljevie nie widziałam żadnych ślicznych nowych domów, głównie bloki i kamienice, które z zewnątrz wyglądały na bardzo zniszczone. Ale mieszkanie, w którym jedliśmy było bardzo przytulne i takie rodzinne! Przygotowali dla nas wszystkie typowe serbskie dania, które im tylko przyszły do głowy! Zjedliśmy proję typowy serbski chleb, który moim zdaniem najlepszy jest taki prosto wyjęty z piekarnika, następnie gibanicę, którą po prostu uwielbiam! Jest to ciasto francuskie z serem (albo z czymkolwiek innym, ale mi najbardziej smakowało z serem), które również jest przepyszne na ciepło! Kolejną serbskim przysmakiem są sery! Tym razem dostaliśmy kajmak oraz sir. Zwykle podczas obiadów, jako że nie jem mięsa dostawałam na drugie danie ziemniaki z kajmakiem przygotowane przez najukochańsze kucharki świata! Ale wracając do kolacji, to dostaliśmy również, a raczej moi znajomi dostali pryszutę, kulen, czwarci czyli mięso, mięso, mięso - coś z czego Serbii w mojej opinii słynie. :) Oczywiście zostaliśmy też poczęstowani rakiją! Może i jestem dziwna, ale mi ona zupełnie, zupełnie nie smakuje...

Świetnie się bawiłam cały ten wieczór słuchając różnych historii na temat Serbii i po prostu rozmawiając z naszą zaprzyjaźniona serbską rodziną, za którą zdecydowanie będę tęsknić!! Ci ludzie są dla nas tacy kochani, co jeszcze mnie bardzo zdziwiło w ich kulturze. Znają nas parę dni, a traktują jak najlepszych przyjaciół! Dowiedziałam się o jednym z serbskich, ślubnych zwyczajów. Okazało się tutaj bardzo często chodzi się na wesela i zaprasza się zawsze mnóstwo ludzi! Jeżeli ktoś Ciebie zaprosił, to Ty również jesteś zobligowany, żeby zaprosić ową osobę. Natomiast sposób zapraszania bardzo nam się spodobał. Wszystkich swoich gości zaprasza się osobiście, przychodzi do ich domów i pije się z nimi rakiję! Obowiązkowo! Dlatego zapraszanie ludzi trwa kilka dni... ;)

Spędziliśmy tam kilka dobrych godzin, ale kiedy nasze koleżanki (po dawce rakiji... :P) zaczęły zasypiać musieliśmy wracać do hotelu!

PS. Już wróciłam do Polski. Było świetnie! Ale przez ostatnie dni byłam tak bardzo zmęczona i miałam tyle na głowie, że nie miałam czasu uzupełniać bloga, ale teraz to nadrobię przed kolejnym wyjazdem. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz