wtorek, 2 sierpnia 2011

Born To Be Wild - part 1



'Like a true nature child
we were born
born to be wild!'
Steppenwolf 'Born to be Wild'


Ta piosenka towarzyszyła nam przez całe 10 dni podczas międzynarodowej wymiany młodzieży 'Born to be Wild' 18-27.07.2011.

O programie dowiedziałam się w ostatnim dniu przedłużonego deadline'u, przyjęli mnie i już tydzień później pakowałam swoje rzeczy na prawdziwą wyprawę do lasu. 17 lipca wieczorem z pełnym plecakiem, który nie mieścił się w korytarzu pociągu (przez karimate i śpiwór do niego przyczepiony) wsiadłam do pociągu (nie byle jakiego :D) i ruszyłam do Poznania. Tam przesiadłam się na inny, BARDZO zapełniony pociąg, ale na szczęście moja koleżanka z Niemiec miała dla mnie miejsce, tylko żeby się do niego dostać musiałam przejść przez cały korytarz śpiących ludzi i jakoś przenieść tam mój plecak, wszystkich, których obudziłam - PRZEPRASZAM! Droga do Krakowa minęła nam spokojnie, praktycznie całą przespałyśmy, po przyjeździe kupiłyśmy bilety na autobus i zrobiłyśmy sobie spacer po Krakowie, żeby L. mogła zobaczyć moje piękne, studenckie miasto. Po południu wsiadłyśmy do busa bardzo podekscytowane wymianą i tak jak mnie prosiła inna koleżanka rozglądałyśmy się po busie szukając innych ludzi, którzy też mogliby jechać na wymianę, ale jakoś nikogo nie znalazłyśmy, mimo że potem okazało się, że siedziałyśmy obok 2 osób jadących z nami na obóz. :D
Po paru śpiących godzinach dotarłyśmy do Gorlic, usiadłyśmy na ławce i zaczęli się schodzić inni uczestnicy wymiany. Bardzo dziwnie się tam czułam, ponieważ wszystkie osoby, które się pojawiały były dużo starsze ode mnie i ostatecznie okazało się, że jestem jedną z 4 najmłodszych osób z 25 na tej wymianie. Trochę dziwne doświadczenie, jestem raczej przyzwyczajona do spędzania czasu z moimi rówieśnikami albo osobami 1 lub 2 lata starszymi, a tam różnica była nawet 13 lat... Ale mimo to poznałam wiele ciekawych osób, jedni byli ciekawi w pozytywny a drudzy w negatywny sposób...
Ale ale. Myślę, że powinnam zacząć od tego co to jest Born to be Wild. Wg International Young NatureFriends Born to Be Wild to: International youth exchange on exploring people’s sustainable lifestyle and relation to nature, based on outdoor activities for all young Naturefriends(and other wilders).
Czyli 10 dni życia w namiotach, bez bieżącej wody i elektryczności, w zgodzie z naturą, razem z 24 innymi uczestnikami z Portugalii, Włoch, Słowacji, Belgii, Czech, Niemiec i Polski w wieku od 18 do 30 lat (ale zdarzają się też i starsi ^^). Międzynarodowa wymiana organizowana jest przez organizację International Young NatureFriends, która promuje ekologiczny tryb życia i organizuje różne projekty, które poszerzają wiedzę na ten temat oraz rozwijają m.in. artystycznie. W przyszłym roku też planuję zorganizować tego typu wyjazd, ale tym razem możliwe, że w Belgii (w zeszłym roku był w Czechach) i jak się uda i podpasuje mi termin to również się wybieram! :) Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o tej organizacji, to zapraszam na ich stronę www.iynf.org
Wracając do pierwszego dnia na wyjeździe... Kiedy już byliśmy w Gorlicach, to okazało się, że Portugalczycy nie wsiedli do odpowiedniego autobusu, więc musieliśmy na nich poczekać 2 godziny, ale było całkiem przyjemnie, powoli poznawałam ludzi, ideę projektu i jak będziemy żyć przez następne 10 dni. Dowiedziałam się, że mamy kucharza, który teoretycznie miał dla nas codziennie gotować (ale w praktyce różnie to było ;)) oraz że codziennie będą jeździć po zakupy do sklepu. Był to dla mnie trochę szok, ponieważ naprawdę myślałam, że przez te 10 dni wszyscy będziemy żyli z dala od cywilizacji...
Kiedy wreszcie wsiedliśmy do busa i już mieliśmy wyjechać na bazę namiotową, gdzie mieszkaliśmy, okazało się, że nasza organizatorka zostawiła bardzo ważne dokumenty na dworcu, więc się wróciliśmy. Następnie znowu z entuzjazmem ruszyliśmy w trasę, lecz ... wróciliśmy się po raz kolejny, ponieważ przyjechali nowi uczestnicy, których musieliśmy zabrać... Przy 3 próbie prawie nam się udało wyjechać z Gorlic, prawie, ponieważ pojechaliśmy po innych uczestników, którzy czekali nie na tym co trzeba przystanku... :D Ale wreszcie wyjechaliśmy i dostaliśmy się do lasu. Zasięgu nie było, więc mój kochany telefon stał się bezużyteczny na całe 10 dni...
Pierwsze wrażenia z bazy namiotowej? Jak najbardziej pozytywne! Spodziewałam się bardzo ekstremalnych warunków, ale nie było tak źle! Toaleta była - w bardzo złym stanie, ale była! Namioty dość duże, jeden budynek z drewna, w którym gotowaliśmy, miejsce na ognisko oraz dużo dużo zieleni! Na naszych 'łóżkach' (czyli stelażach z mini materacem) leżały eco-friendly shower gel, żeby podczas lodowatych pryszniców w strumieniu nie zanieczyszczać środowiska oraz notesy i długopis od IYNF. Od razu po przyjeździe nasz kucharz zaserwował nam pyszną kolacje i dowiedzieliśmy się podstawowych informacji o bazie, więc kiedy dostałam szanse umycia zębów w nawet czystym strumieniu, to pomyślałam: 'Hej, nie będzie tak źle, mam gdzie umyć zęby i gdzie spać! Może być fajnie!' Czy dobrze myślałam, napiszę innym razem. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz