czwartek, 25 sierpnia 2011

Tak blisko, a taka różnica!

Dzisiaj zaczęliśmy dzień od śniadania, które oczywiście nas zaskoczyło, jako że zamiast szwedzkiego stołu dostaliśmy menu, z którego mieliśmy sobie coś wybrać, jeden z uczestników, który przyjechał kilka dni wcześniej opowiadał, że pierwszego dnia, kiedy jadł śniadanie zamówił płatki i kiedy kelner zapytał się czy coś do tego poprosił o sok. I tylko tyle dostał. Suche płatki i szklanka soku. Żadnego jogurtu/mleka do płatków. Może w Serbii naprawdę jedzą płatki z sokiem? Przy dzisiejszym śniadaniu płatkowa sytuacja się znowu pojawiła, kiedy jedna koleżanka je zamówiła to kelner pytał czy mają być z mlekiem, jogurtem czy sokiem? Muszę się jutro zapytać naszego Serbskiego przewodnika, którym jest przesympatyczna absolwentka jednej z szkół, która wie prawie wszystko!! I jest takim kochanym człowiekiem, cały czas się nas pyta czy wszystko w porządku, przeprasza, że nie może nam więcej pokazać albo że za długo czekamy na posiłek. To jest takie miłe, ponieważ i tak jesteśmy jej bardzo wdzięczni za wszystko co dla nas robi i że spędza z nami tyle czasu! Ja zamówiłam salty pancakes without ham, lecz dostałam zimnego naleśnika, z zimnym serem i szynką posypany innym serem i polany ketchupem. ^^ taaak, pychotka. Ale za dużego wyboru to w sumie nie ma, dziewczyny wzięły dzisiaj typowe serbski śniadanie i bardzo się rozczarowały. ;)

Po posiłku mieliśmy spotkanie z przedstawicielką Geberit, dyskutowaliśmy jak chcemy, żeby nas dokument o Kraljevie wyglądał i na co powinniśmy zwrócić uwagę przy filmowaniu. Następnie wszyscy razem udaliśmy się do szkół, z którymi będziemy współpracować na spotkanie z dyrektorami i gronem pedagogicznym. Pierwsza szkoła była taka jak się spodziewałam, bardzo zniszczona po trzęsieniu ziemi, mimo że Geberit ślicznie wyremontował łazienki, klasy były w złym stanie, mnóstwo wyżłobień po odpadniętym tynku. W szkole spotkaliśmy grupę ludzi odnawiajacych szkołę, ale zajmowali się oni głównie oknami i renowacją fasady przy głównym wejściu. Mimo że szkoła zaczyna się równo za tydzień nic tam nie jest jeszcze gotowe. Dlatego pani dyrektor bardzo docenia naszą chęć pomocy, ale wszystko musi być tak jak ona sobie zaplanowała. Nie mogliśmy dać żadnych swoich pomysłów co do renowacji, ponieważ według niej wszystkie zmiany musi zatwierdzić rada rodziców... Dlatego prawdopodobnie jeżeli pani się zgodzi to będziemy odnawiać kilka klas lekcyjnych. Oprócz spotkania z dyrektorką, przyszli również dzieci z szkolnego koła ekologicznego bardzo podekscytowani na spotkanie z nami. Zrobiliśmy małą burzę mózgów i wymyśliliśmy kilka ekologicznych projektów, które chcemy zorganizować podczas naszego pobytu tutaj. Chcemy też zabrać dzieci do Parku Narodowego, żeby pokazać im piękno naszej przyrody (co w sumie głównie będzie dla nas atrakcją, ale oficjalnie nie możemy się do tego przyznać. :P Bardzo się cieszę, że mogę tu być i poznawać zwyczaje tutejszych ludzi. I jest to bardzo miłe uczucie, że oni są tak bardzo podekscytowani naszym przyjazdem i są na tyle chętni do współpracy, że nawet dzieci przychodzą do szkoły podczas swoich wakacji. Szczególnie było to widać podczas naszej wizyty w drugiej szkole, gdzie zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci. Oprócz obowiązkowej wizyty w odnowionych przez Geberit łazienkach, zostaliśmy bardzo szczegółowo oprowadzeni po calutkiej szkole, wchodząc do prawie każdej sali lekcyjnej i słuchając historii o każdej z nich! Jakby to było coś fascynującego, a nie tylko ławki z krzesłami... Co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że obie szkoły, z którymi będziemy współpracować znajdują się obok siebie i mają wspólne boisko, a różnią się zupełnie, jedyne co jest podobne to odnowione łazienki! Druga szkoła, którą odwiedziliśmy zupełnie nie potrzebuje naszej pomocy przy renowacji szkoły, ponieważ oprócz sali gimnastycznej i boiska jest ona śliczna! Po trzęsieniu ziemi, cały sprzęt komputerowy został zniszczony, ale rząd zasponsorował im ponad 25 nowych sztuk komputerów. Klasy są śliczne, dobrze wyposażone, hole są odnowione, aż przyjemnie chodzi się po tej szkole! A co zaskoczyło mnie najbardziej to fakt, że mają kącik folklorystyczny, który wygląda jak typowy pokój serbski z przed około 100 lat! Ale dowiedzieliśmy się, że pojedziemy do muzeum, żeby zobaczyć więcej starych serbskich przedmiotów. Nauczyciele są szczęśliwi, że mogą nas tu gościć i chętnie oddadzą nam kilka swoich godzin lekcyjnych, więc czekają nas ciężkie dni pełne prezentacji o Pangaea, naszych krajach i nas samych, kiedy już rok szkolny się zacznie.

Co więcej, gościnność i nastawienie było trochę inne, przygotowali dla nas typowy słodki, serbski poczęstunek, o którym pisałam w liście rzeczy 'what to try' - Slatko! Moim zdaniem jest to kawałek brzoskwini zanurzony w słodkiej marmoladodżemowej masie, którą po zjedzeniu popijasz wodą. Bardzo smaczne, ale mieli rację - bardzo słodkie!! Dostaliśmy też tam 'obiad' - naleśniki na słodko, już drugie naleśniki jednego dnia, ale zdecydowanie lepsze!! Co mnie również zaskoczyło w Serbii to fakt, że często piją tutaj sok truskawkowy! Coś pysznego! Czemu w Polsce nie jest on na tyle popularny, żeby pojawiał mi się przed oczami, kiedy robię zakupy?

Następnie przyszedł czas na rozładowanie naszego busa, żebyśmy mogli go używać do podróżowania w Serbii, kiedy drzwi do naszego minivana zostały otwarte zrozumiałam dlaczego musiałyśmy jechać busem - tam zupełnie nie było miejsca do siedzenia!! Nawet nie było nic widać przez tylnią szybę, a oni i tak byli w stanie bez żadnych problemów dojechać z Szwajcarii cali i zdrowi! Wypakowanie tych ciężkich kartonów i posegregowanie i rozdzielenie ich dla dwóch szkół zajęło nam sporo czasu, ale było to takie miłe uczucie w środku, że jesteśmy w stanie tyle rzeczy ofiarować tym szkołą i to rzeczy naprawdę dobrej jakości, jak na przykład najnowsze kalendarze National Geographic i okazało się, że każdy z nas chciałby mieć taki w domu. :P

Potem powrót do naszego hotelu i kolejna rozmowa z cyklu 'what to do in the schools', doszliśmy nawet do kilku wniosków, ale najważniejsze jest to, że jutro mamy dwa kolejne spotkania, jedno z uczniami z ekologicznego kółka działającego w jednej z szkół, a drugie z szefem lokalnej organizacji ekologicznej.

Bardzo dziwi i martwi mnie fakt, że kolacje jemy całkiem późno wieczorem, dziś nasz posiłek znowu dostaliśmy około 21.30. Za to siedzieliśmy w miłej restauracji znajdującej się na statku na rzece Ibar, świetny klimat, dobre jedzenie, mimo że porcja jak dla dwóch osób, klimatyczna muzyka, tylko niestety wszędzie komary!! I teraz siedząc w pokoju po raz kolejny mam przyjemność poczuć, że bardzo mnie kochają i dosłownie na mnie lecą! W drodze do hotelu mijaliśmy basen, który ku naszemu zaskoczeniu jest dalej otwarty!! Można się w nim kąpać aż do północy i bardzo dużo ludzi z tego korzysta, my też koniecznie musimy się tam wybrać, bo wygląda to na świetną zabawę!

Przepraszam za wszystkie błędy, również te składniowe, zdjęć dziś też nie będzie, bo jest tak zmęczona, że tylko marzę, żeby wejść pod tą luksusową pościel i pospać kilka godzin, ponieważ jutro z rana kolejne przygody przed nami i może nawet kąpiel w zimnej rzece!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz