poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Born To Be Wild - part 5 - Łemkowski Festiwal


W sobotę organizatorzy postanowili zabrać nas na Łemkowski Festiwal, żebyśmy trochę poznali kulturę mieszkańców Beskidu Niskiego.Łemkowie są grupą etniczną pochodzenia wschodniosłowiańskiego. Festiwal ten znajdował się ok 10 km od naszej bazy namiotowej. Niby niedaleko, ale zważając na fakt, że musieliśmy dostosować się do tempa wszystkich ludzi szliśmy tam całe 2 godziny. Uważam, że to był bardzo miły spacerek z prostego powodu, iż przyjechałam na tę wymianę z nastawieniem, że będziemy dużo chodzić po górach skoro kazali nam wziąć 'good hiking shoes', lecz się rozczarowałam, chodzenia po górach nie było wcale. :( Szkoda, ponieważ Beskid Niski ma wiele do zaoferowania podróżnikom, trasy są śliczne i każdy znajdzie coś dla siebie, ponieważ są one dostosowane do różnych możliwości ludzi. No trudno, ja wiem, że jak się zacznie rok akademicki, to znowu wyruszę w trasę w góry z moim klubem turystycznym, więc pewnie Beskidy znowu odwiedzę, ale ludzie z Włoch czy Portugalii mogą żałować, że nie mieli okazji podziwiać pięknego krajobrazu Beskidu Niskiego.
Kiedy wreszcie dotarliśmy na festiwal byłam bardzo zaskoczona jego wielkością! Myślałam, że jest to coś w stylu festynu miejskiego, a tu się okazało, że odbywał się on na ogromnym polu, wstęp był sporo płatny, obok były porozstawiane namioty, w których spały tłumy ludzi! Ludzie z różnych części Polski oraz z innych krajów specjalnie przyjechali, żeby podziwiać kulturę Łemków lub żeby spotkać się z innymi Łemkami.
Muszę przyznać, że 'Łemkowska Watra' (bo tak festiwal się nazywał) był bardzo dobrze przygotowany. Można było zobaczyć oraz kupić typowe dla Łemków przedmioty, które cechowały ich kulturę oraz posłuchać dobrej muzyki i potańczyć.
Siedzieliśmy tam kilka dobrych godzin, ponieważ zespoły były świetne, lecz najbardziej chłopakom podobał się zespół z Ukrainy - przyjechały cheerleaderki ubrane w skąpe stroje, więc chłopacy byli przeszczęśliwi i zrobili im mnóstwo zdjęć. ;) Moi ulubieni koledzy z Włoch kazali mi nauczyć ich jak po polsku mówimy 'zakochałem się w Tobie' ;) I potem próbowali to krzyczeć do dziewczyn, ale z marnym skutkiem. :D
A jeden Włoch już do końca wyjazdu ćwiczył na mnie swoje polskie umiejętności językowe mówiąc mi, że się we mnie zakochał i niestety część osób z obozu naprawdę w to uwierzyła :D Leniwe upłynął nam ten wieczór i na szczęście organizatorzy zdecydowali, że zrobią kilka kursów samochodem, żebyśmy nie musieli nocą chodzić po lesie. Ja chętnie z tego skorzystałam, ponieważ byłam bardzo zmęczona i tylko marzyłam o moim cudownym śpiworze w przytulnym namiocie. ;))
Lecz zanim dostałam się na bazę samochód utknął w błocie i musieliśmy pomóc go ratować. Lecz potem już tylko przejście po moimi znienawidzonym, belkowym, rozwalającym się mostku, sprawdzenie czy żaden robak nie ma ochoty spędzić ze mną nocą i zasłużony długi sen, ponieważ następny dzień był Dniem Wolnym, więc nie mieliśmy żadnych obowiązkowych warsztatów. Juhu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz