środa, 17 sierpnia 2011

Spływ kajakiem. (; - piękne Kaszuby

Podróże, to nie tylko dla mnie zwiedzanie różnych części świata, ale też przygody i sporty w naszym pięknym kraju - Polsce. Mam to szczęście, że mieszkam w ślicznej krainie tego kraju - na Kaszubach i jest tu dużo możliwości spędzania czasu na łonie natury. Dzisiaj skorzystałam z bogatej oferty tego regionu i wybrałam się na spływ kajakiem po lokalnej rzeczce.
I muszę napisać jedno - nasz kajak był pijany. Naprawdę. Albo bardzo tęskni za krzakami/tatarakiem/jakimkolwiek brzegiem. Ilekroć starałyśmy się płynąć prosto, to on i tak kierował się w stronę brzegu. Dlatego przez pierwszą część spływu, co chwila nasz kajak stawał w poprzek rzeki, blokował się pomiędzy jej dwiema stronami albo znajdywał sobie przyjemne miejsce w krzakach/przy drzewie. I też bardzo lubił płynąć pod nisko zwisającymi gałęziami! Mówiąc krótko - cały czas starał się umilić nam drogę. Generalnie nie miałam nic przeciwko, przynajmniej było ciekawiej, trzeba było się napracować, a nie tylko spokojnie wiosłować, ale zaczęło to trochę męczyć moją współtowarzyszkę. Szczególnie kiedy musieliśmy przepłynąć przez jezioro. Wylądowałyśmy się na środku jeziora i nasz kajak się zbuntował. Kiedy w ogóle nie wiosłowałyśmy, to on zaczął się kręcić w okół własnej osi... Na szczęście po przygodzie z jeziorem zrozumiałam jak można nim sterować, co było bardzo męczącym zadaniem, ponieważ najcięższą pracę musiałam wykonać ja, żeby kajak dobrze płynął trzeba było użyć bardzo duży siły podczas jednego zamachu wiosłem, ale starałam się być dzielna i nie poddawać i ostatecznie dałyśmy radę! Tylko teraz ledwo mogę pisać, ponieważ boli mnie każdy mięsień moich rąk oraz plecy, a poza tym chyba trochę się spiekłam, bo pogoda nam dopisała! Zaświeciło dla nas słoneczko!
Ale oprócz pijanego kajaku, to rzeka również przygotowała nam niespodzianki. Musieliśmy się przedostać przez kładkę na wodzie, która była zawieszona bardzo blisko poziomu wody i żeby się przedostać musieliśmy się całkowicie schować do kajaków i liczyć na szczęście, że uda się przepłynąć. Leżenie w pełnym wody kajaku, to najprzyjemniejszych rzeczy nie należy, ale z sukcesem zakończyliśmy misję - przepłynąć pod kładką. Ale doszliśmy do wniosku, że dla niektórych osób, którzy są trochę większej postury, to mogłoby być bardzo problematyczne i jedynym wyjściem, żeby dalej kontynuować spływ byłoby wyciągnięcie kajaka z wody i przeniesienie go na drugą stronę kładki - niezbyt ciekawa perspektywa jak na spływ kajakiem. ;)
Dzień muszę zaliczyć jako jeden z bardziej sympatycznych podczas tych wakacji, nawet woda nie była brudna, więc można było spokojnie do niej wejść (np. po to, żeby popchnąć kajak, który utknął między korzeniami...) oraz widoki po drodze, krówki i inne zwierzęta oraz cudowna przyroda sprawiły, że ten wyjazd był jeszcze przyjemniejszy!
Już się nie mogę doczekać kolejnej przygody! Mam nadzieję, że cały wyjazd do Serbii będzie pełen emocji, przygód i nowych doświadczeń, a wyjazd już za 5 dni! (;

1 komentarz: